Zabytkowa motoryzacja stanowi nieodłączny element Włoch.
Piaggio i Lambretta, Citroen 2CV, Fiat 500, Topolino i 126p, no i kultowa 500-ka, zdobią niejedną fotografię z wakacyjnych wojaży. Zresztą nam również marzy się Fiat 500.
Widzieliśmy tyle pięknych, starych skuterów, że sami zapragnęliśmy takim jeździć. Przeglądaliśmy lokalne ogłoszenia z kategorii „sprzedam skuter” i znaleźliśmy ofertę sprzedaży w Arezzo.
Umówiliśmy się z właścicielką Vespy z lat osiemdziesiątych. Pani z żalem i czułością żegnała wysłużoną „przyjaciółkę”, przy okazji podkreślając wyłącznie jej atuty.
Skuter oglądaliśmy po zmroku, więc dopiero rano mogliśmy dokładnie przyjrzeć się tej „przyjaciółce”. Ocena Vespy w świetle dziennym zaowocowała diagnozą, że skuter jest nie tyle wysłużony, co wręcz wyeksploatowany. Oryginalny lakier (jak utrzymywała właścicielka) był, ale pod warstwą nieoryginalnego.
Ogólnie rzecz ujmując, Vespa wymagała naprawy.
Zbliżała się data ogólnokrajowego zlotu Vespy (16 Raduno Nazionale Vespa Arezzo). Marzyliśmy o tym, by wyjść poza standardowe bycie, wzdychającym z zachwytu, widzem, a stać się jednym z uczestników rajdu.
Paweł poświęcił mnóstwo czasu, by zaniedbany skuter postawić na koła. Kilka dni przed zlotem uruchomił go, a ten zaczął się krztusić, kopcić i wypluwać paliwo. Wyobrażenie o udziale w imprezie stanęło pod wielkim znakiem zapytania. Pomogła zmiana pławika i regulacja gaźnika. Chwila napięcia, jazda próbna i poczucie ulgi, bo wszystko zadziałało.
Myśl o uczestniczeniu w tym wydarzeniu powróciła na właściwą ścieżkę.
W niedzielny wieczór poprzedzający zlot, przyszywałam naszywkę z logo zlotu Vespy na rękaw kurtki. Paweł naklejał numer, na odnowiony i naprawiony skuter.
Cieszyliśmy się jak dzieci, bo nadchodził czas realizacji marzenia. Docierało do nas jak nieprzeciętnym było to, co miało stać faktem. Realizacja marzenia na miarę gęsiej skórki.
1-ego maja 2017 roku o poranku zajechaliśmy Vespą na Prato w Arezzo, dołączając do wielkiej grupy miłośników tej marki.
W ciągu kilku godzin plac zapełnił się kolorowymi skuterami z wielu włoskich miast, m.in z Arezzo, Anghiari, Bulciago, Capoliveri, Castiglion Fiorentino, Gubbio, Milano, Montevarchi, Napoli, Palermo, Roma, a nawet z Francji. Od razu zauważyłam, że nie był to zlot dziadków, którzy tylko w gronie równie sędziwych osób, wspominają swoje skuterowe szaleństwa. W wydarzeniu brała udział młodzież, najczęściej w kilkunastoosobowych grupach, skupiona przy swoich wypasionych Vespach.
Ten zlot skupił pasjonatów i miłośników Vespy w bardzo szerokim zakresie wiekowym.
Grupa motocyklistów, z klubu Harley-Davidson, zadbała o bezpieczeństwo w czasie przejazdu kilkuset rozpędzonych vespistów. Tak się składa, że również do chopperów mamy słabość, więc nie omieszkaliśmy pokręcić się przy kultowych, amerykańskich motocyklach.W końcu ruszyliśmy w drogę.
To nie do opisania – dźwięk tylu silników, klaksonów, pokrzykiwań, no i zapach paliwa.
Miałam wrażenie, jakbyśmy cofnęli się w czasie o kilkadziesiąt lat. W Arezzo, jadąc wąskimi uliczkami wśród starych murów, nie sposób nie poczuć tych emocji. Gęsia skórka.
Pędziliśmy przez centrum miasta i przedmieścia Arezzo. Przechodnie przystawali i przyglądali się z uśmiechami, jedni machali, a inni machając krzyczeli radośnie w naszą stronę (przynajmniej tak to wyglądało).
Trasa wiodła m.in. przez Valico Scopetone, Palazzo del Pero, Valico La Foce, Castiglione Fiorentino i Rigutino. Nasza Vespa dała radę mimo, że rajd przebiegał przez górzysty teren. Były podjazdy, ostre zakręty, hamowanie, wzmożona uwaga, przerwa na kanapki i piękne widoki.
Włosi są szaleni na swoich Vespach, a my daliśmy się temu porwać. I to charakterystyczne poczucie luzu. Emocje ugasiliśmy szampanem, którym częstowano przybyłych do Villa Buriano, punktu docelowego zlotu.
Tak oto nasze marzenie, będące w zalążku myślą swobodnie rzuconą, stało się faktem.
Tak oto powiększyliśmy kolekcję wspomnień związanych z pobytem w Italii.
Gęsia skórka.